Kiedy zaproponowano mi wyjazd do Medjugorie nie pałałem zbytnio entuzjazmem, tym bardziej, że miałem już swoje plany, swój grafik ustalony od dawna, przecież miałem mieć spotkania u sióstr Sercanek, Msze w nowicjacie u sióstr Prezentek, Boże Ciało i zakończenie miesiąca maryjnego, i jakoś nie po drodze było mi pielgrzymowanie na południe, aż do Bośni i Hercegowiny. Jednak Pan przygotował dla mnie inne plany i doświadczenia.

Bez jakiegoś większego przekonania i w posłuszeństwie Przełożonemu, który zachęcał mnie jak tylko mógł, zgodziłem się „łaskawie” na zmianę moich planów i dziś mogę powiedzieć, że nie żałuję, a wręcz przeciwnie, jestem wdzięczny Bogu, że mogłem TAM być! Ktoś mógłby się zapytać, co takiego wpłynęło na tę wdzięczność? Przede wszystkim jestem wdzięczny Bogu za spotkania z drugim człowiekiem, za całą grupę pielgrzymkową, za osoby, które stały się towarzyszami wspólnej wyprawy, aby doświadczyć miłości miłosiernej i stawać się co rusz dla mnie świadkiem wiary, pokory, cierpliwości i godności nawet w cierpieniu.

Te niezapomniane dni (od 25 maja do 2 czerwca 2013 r.) przepełnione były modlitwą, radością i wspólnotą, które stały się cząstką mojego życia. Stały się one dla mnie umocnieniem i zachwytem nad miłosierdziem, które Bóg roztacza wokół nas. Stały się dziękczynieniem za łaskę powołania i kapłaństwa, które, tam, w Medjugorie, na każdym kroku było przyjmowane jako największy dar dla ludzkości i ja, „niepozorny” chłopak z Piotrkowa, wpisuję się w ten dar, stając się równocześnie darem dla innych – jakże jest wielka Tajemnica Kapłaństwa!

Gdybym miał zdefiniować mój pobyt w Medjugorie, to zdecydowanie nazwałbym ten czas rekolekcjami, które raz za razem uświadamiały mi wielkość mojego kapłaństwa i zobowiązania wypływające z tego faktu. Te dni łaski z każdym dniem stawały się umocnieniem na wyboistych drogach mojego powołania, stawały się zachwytem nad Eucharystią i Sakramentem pokuty i pojednania. Jest to miejsce szczególne, gdzie doświadcza się nawróceń i przemiany serc, a konfesjonał staje się najpiękniejszą świątynią spotkania z Bogiem Żywym i Miłosiernym. Gdy podchodziłem do szeregu konfesjonałów i zawieszałem tabliczki, że spowiadam w języku polskim i włoskim, nie wiadomo skąd zjawiał się szereg osób pragnących zanurzyć się w ożywiających nurtach sakramentu spowiedzi. Doświadczenie tych wyjątkowych spotkań z Bogiem, których ja, przez moją służbę ministerialną stałem się świadkiem, zapadło mi głęboko w pamięci i uświadomiłem sobie jak ważnym jest otwierać te bramy nieskończonego miłosierdzia dla wszystkich, którzy pragną przyjść do źródeł oczyszczenia i życia, jak ważnym jest, aby nigdy nie zabrakło kapłanów, którzy pomagają spotkać Boga w sakramentach!

Wiele innych doświadczeń było udziałem tej pielgrzymki i wiele z nich na nowo pozwoliło mi „rozkochać się w Jezusie” i w charyzmacie Rogate, które tam, w Medjugorie, w każdym momencie i w każdej chwili odzywało się do mnie i nawoływało: módl się, módl się o powołania, módl się za ludzi młodych, którzy rozeznają, módl się za kapłanów, za osoby konsekrowane, za małżonków i za rodziny, módl się za tych, którzy odrzucają szczęście Chrystusowego powołania. Każdy kamień z Medjugorie, każda roślina i wszyscy pielgrzymi byli dla mnie głosem i prośbą Chrystusa: „Proście Pana żniwa, aby posłał robotników na swoje żniwo!”

Medjugorie to konfesjonał świata, to miejsce przepełnione charyzmatem Rogate, ja tego doświadczyłem!

Dziękuję całej mojej grupie pielgrzymkowej, szczególnie Pani Danusi Petelczyc, która dla mnie stała się autentycznym świadkiem Jezusa Mistrza i Zwycięzcy. Dziękuję wszystkim moim mamom i tatom duchowym, a w sposób wyjątkowy „mojemu” Żywemu Różańcowi Margaretek (Pani Zofii, Katarzynie, Jadwidze, Magdalenie, Gabrieli, Monice i Panu Janowi), którzy zobowiązali się do modlitwy w mojej intencji. Dziękuję również Panu Ludwikowi za możliwość uczestniczenia w tej pielgrzymce.